Jest
u nas w mieszkaniu „skrzynia skarbów”, leży zamknięta, nie stwarza pozoru tego,
ze w środku mieści same ważne dla nas rzeczy. Wszystko co ma wartość
sentymentalną, a nie ma tego gdzie podziać ląduje tam.
Niestety
nie jest tak, że otwierasz a tam Narnia – i możesz wrzucać ile chcesz. Skrzynka
ma dno i określone wymiary, które stwierdziły, że co za dużo to nie zdrowo i przestały
mieścić kolejne bibeloty.
Kuba,
została wiec na siłę upchnięta z postanowieniem, że coś się zrobi. Po prawie
dwóch miesiącach, gdy J. miał przebłysk, że można poskładać film, a nie słuchać
Lindy (God of War if you know what i mean… :)) po raz kolejny, mnie też naszło,
żeby rozprawić się ze skrzynką.
Skończyło
się na tym, że 3 godziny później, miliony opowieści w stylu „a pamiętasz tooo?”
skrzynia została wysprzątana, posegregowana a pamiątki z Kuby wylądowały w…ramce.
Jeśli
więc macie gdzieś pochowane pamiątki i miejsce na ścianie, pędźcie do Ikei,
kupujcie ramkę, weźcie trochę kleju i zróbcie sobie niesamowitą pamiątkę, a
przy okazji ozdobę!
Całość kosztów to ramka (Ikea, RIBBA 49.90) i wspomnienia :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz