Koszulki z nadrukami stały się w tym sezonie bardzo popularne. Im
bardziej niespotykany wzór, im bardziej dziwny napis - tym lepiej.Ja
osobiście uwielbiam te z dziwnymi słowami - dziwnymi, ale polskimi.
Nicpoń, absztyfikant, psocenie itp. od razu wywołują uśmiech na mojej
twarzy.
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że zrobienie takiej
koszulki nie jest trudne. Boom na nie spowodował, że w sieciówkach
sprzedawane są za kilkadziesiąt złotych. Tymczasem ich zrobienie jest
bardzo proste. Jeśli boicie się, że Wasze "Zdolności manualne" nie
podołają - polecam zacząć od małych wzorów, prostych czcionek, a
dojdziecie do wprawy. Jeśli chcecie mieć w szafie coś unikalnego -
spróbujcie - nic prostszego!
Marker
do tkanin zakupił J. - nawet kilka, bo nie mógł się zdecydować (albo
Pani w sklepie była ładna, nie wiem). Wszystkie czarne, ale różniące się
grubością.
Marker okazał się jakiś dziwny (nie do końca mi
spasował, osobiście, źle mi się nim manewrowało), więc
kupiliśmy farbę
do tkanin w opakowaniu jak dla innych farbek (znanych ze szkoły
podstawowej) i pędzle.
Zaczynając malować podłożyłam pod koszulkę
karton (aby farba nie przebiła się na materiał z pleców tylko została
wchłonięta w karton). Wzór oczywiście wzięłam z internetu (jeśli chodzi o
napisy to szukam odpowiedniej czcionki i robię je już sama),
odrysowałam i wycięłam nożykiem z kartonu.
Odrysowany wzór
przykleiłam taśmą na koszulce i zaczęłam odrysowywać (można również
przykleić go i zacząć malować, ale wolę mieć pewność, że farba nie
wyleje się poza kontury). Czym odrysowuję? Ołówkiem, gdyż wystarczy, że
linia jest delikatnie widoczna.
Po odrysowaniu, zaczynam malować -
najpierw kontury, następnie środek. Oczywiście w napisach, które są
cienkie skupienie to podstawa!
Po
namalowaniu zostawiam do wyschnięcia na ok. 20 minut. Ten czas pozwala
na wchłoniecie się farby, przez co uwypuklają się miejsca, gdzie należy
ją uzupełnić. Zazwyczaj, gdy duża powierzchnia jest malowana (jak wąsy)
potrzebna jest druga warstwa, w przypadku np. napisów - tylko
uzupełnianie.
Gotowy wzór zostawiam do wyschnięcia - na ok. 1
dzień, a następnie koszulka idzie do prasowania (na lewej stronie, wciąż
między przodem a tyłem jest karton, gdyby jednak coś jeszcze miało się
przebić na drugą stronę). i voila!

I od razu mówię - nie, koszulki nie spierają się (moje są po kilkunastu praniach już i jest OK!). Owszem przy większych rysunkach (jak np. na ustach) po pierwszym praniu kolor nieznacznie schodzi, ale nie jest to bardzo widoczne.
Przy napisach nie ma takiego problemu - koszulki piorę w pralce przy 40 °C.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń